środa, 12 września 2012

sens

jaki ma sens blogowanie...
czym miało być...
czymś w rodzaju wirtualnego pamiętnika, na którego strony przelewam - ubrane w bardziej lub mniej zgrabne słowa - osobiste przemyślenia, odczucia czy uwagi...
jeśli tak, to może powinnam zamknąć go na kluczyk i udostępniać tylko osobom, które lubię, szanuję i którym ufam...
po co narażać się na opinię lub  krytykę osób, które nie spełniają powyższych... albo co gorsza na jakieś donosicielstwo...a może z drugiej strony powinno się do tej krytyki lub ewentualnego szkodliwego działania mieć dystans i być ponad...
nie zastanawiałam się nigdy nad tym, aż pewnego dnia na FB jeden ze znajomych napisał innemu, żeby uważał bo jego pracodawca może przeczytać co napisał i zaczną się problemy...
i wtedy zaczęło się kotłowanie w mojej głowie...
bo co powie albo pomyśli mój syn, jeśli....
bo co powie mój "mąż" nawet jeśli  formalnie "mężem" mym nie jest i nigdy nie będzie...
bo co powie koleżanka siedząca obok w pracy...
albo kolega...
albo mama, kuzynka, teściowa...
szef... szefowa... król...królowa... bóg
jeśli istnieje...
no właśnie...

dobranoc





niedziela, 26 sierpnia 2012

smutne, o starości...

smutne, o starości... 
tak brzmiał komentarz pod jedną z poniższych fotografii...

***
czy boję się starości?
hmmm...tak...
boję się głównie ograniczeń, które może ze sobą nieść...
boję się samotności w starości...
boję się chorób...
i boję się śmierci...

a jednak,  kiedy obserwowałam bohaterkę poniższych fot to muszę przyznać, że ani przez chwilę nie pomyślałam o starości...
nie wiem czy to dlatego, że byłam w pięknym miejscu i klimat owego przysłonił mi tę starość...
może to piękna pogoda i wolność od obowiązków...
czy może jednak  ja po prostu nie widziałam w tej kobiecie starości...
być może trudna sytuacja finansowa zmusiła ją do sprzedawania pamiątek pod katedrą w Szybeniku...
a może po prostu lubiła to robić bo wiązało się to z kontaktami w ludźmi...
obserwowałam ją dobrych parę chwil i kiedy powróciliśmy do Szybenika po paru dniach znowu ją zastałam w tym samym miejscu...
z tym samym ciepłem bijącym od niej...
owa pani lubiła też obserwować innych ludzi, turystów...przyglądając się im i wodząc ich wzrokiem w skupieniu...
być może to był też jej sposób na spędzenie czasu... w oczekiwaniu na "klientów"...
***
jak to powiedział Pan Straight w filmie Lyncha:
" co jest najgorsze w starości?.... to, że pamiętasz młodość"....






środa, 18 lipca 2012

zaproszenie

zapraszam do mojej opowieści o przygodzie życia z gliną

www.pracowniablue.blogspot.com

środa, 20 czerwca 2012

paryż i miłość, kawa i calvados, łuk triumfalny i remarque

kiedy wzięłam w ręce "łuk triumfalny" remarque nie przypuszczalam, że bedzie to milość od pierwszego przeczytania, od pierwszej strony,
nie przypuszczałam, ze będę zazdrosna o ksiazkę, że będę chłonąć ją wciąż i wciąż, bez końca
nie wydaje mi sie, żeby ktos lepiej niz remarque pisał o rzeczach tak istotnych dla czlowieka ...
paryż i calvados...
cierpki jego smak... który uwielbiam...
calvados i dr ravic
ravic i joanna
samotność i miłość,
miłość a wolność...
paryż..
calvadosu cierpki smak

po prostu prostokąt

p jak prostokąt...




niedziela, 10 czerwca 2012

kibicem być...

kibic...ten co biegnie na stadion z flagą narodową w ręku, z peruką na głowie i trąbiąc z całych sił dopinguje naszych nawet wtedy, kiedy Szczęsny schodzi z boiska po czerwonej kartce, a cała reszta ledwo oddychając próbuje sklecić jakąś akcję na boisku... a może ten, który siedzi wygodnie w fotelu popijając zimne piwko i narzeka na Smudę... albo powtarza o nim nowy dowcip: Panie Trenerze co u Pana dobrego? A dziękuję, bez zmian... w nawiązaniu do ostatniego meczu bez zmian zawodników... a kim są nasi byli piłkarze, którzy za pewnie sporą kasę pojawili się tak licznie w studiach róznych telewizji i tak dogłębnie oceniali każdy fragment gry komentując decyzje trenera... sami nie mając za dużo do pokazania w przeszłości... pitu pitu, pierdu pierdu... oni też kibicują? ja chyba nie mogę się nazwać kibicem piłkarskim. owszem, oglądam ważniejsze mecze naszej repreznetacji ale właściwie to chyba bardziej patriotyzm nizli miłość do piłki... ale powiem szczerze, że szlag mnie trafił, kiedy usłyszałam dysputy i wywody Pana Tomasza H. (naszego byłego reprezentanta, który dla mnie żadnym piłkarskim autorytetem nie jest) w TV Polsat bodajże, a póżniej przeczytałam gdzieś w necie o tym, jak to w naszej reprezentacji jest żle, bo trener nie pozwala pić... a przecież inni pozwalają :) uważam, że mając 62 w rankingu drużynę piłkarską powinniśmy zwyczajnie się cieszyć, że mamy w naszym pieknym kraju piękne sportowe wydarzenie, a nie narzekać wszędzie i zawsze na coś tam... jak nie to żle to co innego niedobrze... a w ramach kibicowania i nastroju piłkarskiego szaleństwa dwie małe foty - bo chyba każdy chłopak i sporo dziewczynek chciało zostać kiedyś piłkarzami :) POLSKAAAAAAAAAAAAAAAA, BIAŁO-CZERWONIIIIIIIIIII!!!!!!!

sobota, 28 kwietnia 2012

fabryka parasoli poszukuje dyrektora

ni stąd ni zowąd w mojej skrzynce pojawiło się zaproszenie do wzięcia udziału w procesie rekrutacji... fabryka parasoli poszukuje dyrektora... wymagania...
foty: etalberd hasinuz

czwartek, 8 marca 2012

dziś przyszedł przewodnik...

za parę tygodni zamierzam nie spakować się na czas, nie zrzucić nadmiaru kilogramów, nie przygotować skóry do temperatury powyżej 25 stopni...
zamierzam po prostu wyjechać na wakacje.
będą kłótnie,
będzie stress,
będzie też cudowne delektowanie sie chwilą,
będzie morze, będzie kawa,
będzie pyszne jedzenie,
będzie wolność wyboru tego co chcemy dziś robić i co obejrzeć,




będzie holga i pewnie agfa
będzie nieostro i czarno-biało
będzie też i kolorowo
bedzie mój kochany synal
i będzie męzczyzna mojego zycia.
będzie dalmacja...
ale zanim to wszystko będzie
parę zaległości z tego co już było