poniedziałek, 8 marca 2010

dzień kobiet

...śnieg za oknem, marzę o zdjęciu kozaczków i informuję wszem i wobec, że kobiety są kobietami 10, 5, 27 i każdego innego dnia miesiąca...
... coraz bardzie rozśmieszają mnie "dni" kobiet, zakochanych, dni psa, kota, musztardy i pizzy...
...jedyne co toleruje to międzynarodowy dzień teatru, który przypada niebawem...
... jak sięgam pamięcią to chyba tylko mając naście lat marzyłam, żeby ten dzień już przyszedł...czekając z niecierpliwością czy "on" ten z ostatniej ławki podaruje mi kwiatka lub chociaż uśmiech...nie podarował...
... jak się okazało po prawie 20 latach... podkochiwał się wtedy we mnie nie wiedząc zupełnie, że ja czuję dokładnie to samo...
...dziś reaguje alergicznie na życzenia składane przez "obcych" mi mężczyzn, uśmiecham się i dziękuję oczywiście - dyplomacja to podstawa :)no bo jak odbierać życzenia "miłości" składane przez podstarzałego pana prezesa, który ukradkiem od ponad pół roku spogląda na mnie zza dokumentów...
... ja się chyba po prostu starzeje...
(blue)

1 komentarz: